„Nie bójcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi i Jego zbawczej władzy! Otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, szerokie dziedziny kultury, cywilizacji, rozwoju! Nie bójcie się!”
Papież końca XX wieku docierał do tysięcy, milionów wiernych ze słowem Bożym, pocieszeniem, troską o sprawiedliwość, wolą niesienia pomocy duchowej ludziom wszystkich ras, wyznań, albowiem wszyscy są dziećmi Bożymi. Zmartwionych pocieszał, błądzącym pokazywał drogę, wątpiących wspierał rada. Jak obliczono, przemierzył odległość od Ziemi do Księżyca i zbliżał się z powrotem do Ziemi.
Wielka prostota emanowała z Niego przy ołtarzu, zarówno w obecności dostojników państwowych, jak i wśród wiernych. Odbywał pielgrzymki o historycznym znaczeniu dla Kościoła, sprawował Eucharystię, głosił Ewangelię, utwierdzał w wierze. Każda podróż Jana Pawła II była „autentyczną pielgrzymką do żyjącej świątyni Ludu Bożego”.
Za pontyfikatu Jana Pawła II, dzięki samemu papieżowi, nastąpiły ogromne zmiany w Watykanie, a także w postrzeganiu osoby papieża przez społeczność zarówno katolicka, jak i pozostałych chrześcijan oraz wyznawców innych religii. Należą do nich:
- liczne pielgrzymki (zagraniczne oraz parafii we Włoszech):
- zwyczaj całowania ziemi kraju, do którego przybywał z pielgrzymką,
- msze święte dla wszystkich tłumów, organizowane na stadionach, lotniskach, placach itp.,
- wygłaszanie całych homilii lub choćby krótkich sentencji w języku kraju, do którego przybywał z pielgrzymką(porozumiewał się swobodnie w językach: polskim, włoskim, francuskim, niemieckim, angielskim, hiszpańskim, portugalskim, łacinie i klasycznej grece),
- udział zespołów folklorystycznych w czasie mszy,
- spotkania z duchownymi innych wyznań oraz odwiedziny świątyń różnych religii(chrześcijańskich oraz niechrześcijańskich),
- udział w przedsięwzięciach artystycznych: koncertach, występach zespołów, projektach filmowych,
- wykonywanie kapłańskich posług,
- prywatne spotkania z wiernymi,
- bezpośrednie spotkania z ludźmi w trakcie pielgrzymek,
- żarty i bezpośredniość w kontaktach z ludźmi.
Jan Paweł II odbył 102 pielgrzymki zagraniczne, podczas których odwiedził 135 krajów, niektóre z nich wielokrotnie i wygłosił ponad 2400 przemówień. Na terenie Włoch odbył 142 podróże i wygłosił 898 przemówień, wizytując 301 parafii diecezji rzymskiej na 334 istniejących dokonał 142 beatyfikacji i 50 kanonizacji, wyniósł do chwały ołtarzy 1322 sług Bożych i ogłosił 476 nowych Świętych.
Papieskie pielgrzymki planowane były na ogół z rocznym wyprzedzeniem. Plan był precyzyjny i rzadko zdarzało się go zmienić. Decyzję, dokąd pojechać i w jakiej kolejności, podejmował sam Papież, a ustaleniem terminów zajmowało się watykańskie „ministerstwo spraw zagranicznych”, czyli Sekretariat Stanu. Sekretarz stanu miał często niezwykle trudne zadanie uzgodnienia z władzami kościelnymi i świeckimi trasy przejazdu, miejsc, które Papież odwiedzi, społeczności, z jakimi się spotka. Szczególnej delikatności i zręczności dyplomatycznej wymagały negocjacje w krajach, gdzie Kościół rzymskokatolicki jest w mniejszości czy wręcz zwalczany.
Pół roku przed wizytą wkraczał do akcji szef ochrony papieskiej, ojciec Roberto Tucci – drobny, 60-letni jezuita o siwych włosach. Zjawiał się w kraju pielgrzymki i rozpoczynał żmudne opracowywanie trasy: przejeżdżał każdy jej odcinek, zwracając uwagę na ewentualne punkty newralgiczne, dokładnie notował czasy przejazdu, konsultował możliwości zatrzymania, miejsca ustawienia ołtarzy, spotkań na wolnym powietrzu i w świątyniach. Następnym etapem było ułożenie planu pielgrzymki z uwzględnieniem środków lokomocji oraz czasu trwania każdego spotkania. W efekcie powstawały kilkusetstronicowe, rozpisane co do minuty, programy. Każdy z podróżujących z Ojcem Świętym dziennikarzy otrzymywał taki dokładny rozkład każdego dnia, a ponadto wyszczególnienie, w którym miejscu stanie każdy członek obsługi prasowej, gdzie będą kamery, gdzie wozy transmisyjne i stanowiska radiowe, kto i kiedy zrobi zdjęcie. Dziennikarze znali też zawczasu miejsca noclegu, godziny posiłków, warunki sanitarne, klimat, a nawet poziom napięcia prądu w danym kraju.
Równie precyzyjnie przygotowywany był bagaż Ojca Świętego. W każdą podróż Papież zabierał ze sobą pielgrzymi krucyfiks oraz pierścień z własnym herbem. Wszystkie kazania, przemówienia i oświadczenia, starannie posegregowane, leciały w specjalnym kufrze. Także garderoba znajdowała się w kufrze podróżnym. Ubranie Papieża musiało być zawsze białe i dostosowane do pogody. Niezwykle trudnego zadania doboru i przygotowania strojów na wszystkie okazje dokonywał Angelo Gudel, aiutante di camera, czyli kamerdyner Jana Pawła II.
Kufer podróżny pakował zazwyczaj on lub siostra Matylda, jedna z pięciu sióstr sercanek, które przyjechały za kardynałem Wojtyłą z Krakowa. Kufer mieścił zmiany odzieży na całą podróż.
Kilka dni przed rozpoczęciem pielgrzymki na miejsce przylatywały samochody – papamobile (zwykle dwa lub trzy, zależnie od długości pielgrzymki).
Przyjęło się, że sponsorem papieskich lotów były włoskie linie lotnicze Alitalia. Na życzenie Papieża samolot był urządzony skromnie, wyposażony jedynie w niezbędne sprzęty i – w przeciwieństwie do maszyn, którymi podróżują głowy innych państw – bez salonki. W niewielkiej części, przeznaczonej wyłącznie dla Papieża, znajdowały się cztery wygodne fotele pierwszej klasy. Jan Paweł II zajmował zwykle miejsce przy oknie, nad którym wisiał krzyż. Półtorej godziny przed odlotem do samolotu wchodzili podróżujący z Papieżem dziennikarze, tzw. volo papale. Z reguły było to około 50 osób z Włoch i z zagranicy. Osobe te płaciły za przelot (cenę pierwszej klasy), a od przewoźnika otrzymywali drobne upominki. Papież przybywał na płytę lotniska helikopterem chwilę przed odlotem. Dzięki temu droga na lotnisko Fiumicino przez zawsze zakorkowany Rzym nie zabierała mu (jak zwykłemu śmiertelnikowi) półtorej godziny. Do samolotu Papież podjeżdżał samochodem. Po wejściu na pokład witał się z załogą i dziennikarzami, a często odbywał małe konferencje prasowe. Przy starcie samolot ubezpieczały opancerzone transportery, które pędziły po pasie startowym na sygnale, a z ich wieżyczek wyglądali uzbrojeni karabinierzy, czujnie rozglądając się na wszystkie strony. Taka scena iście z filmu akcji trwała do chwili wzniesienia się maszyny w powietrze.
Potem, już w chmurach, rzecznik Watykanu Joaquin Navarro-Valls rozdawał dziennikarzom depesze z pozdrowieniami dla Papieża od prezydentów państw, nad którymi przelatywał samolot. Zdarzało się, że któryś z dziennikarzy został zaproszony do papieskiego apartamentu na rozmowę, choć najczęściej Pielgrzym bywał tam sam. Często w samolocie przygotowywał ostateczne wersje homilii i przemówień. Lubił długie loty, podczas których mógł czytać, pisać i modlić się nierozpraszany watykańskimi obowiązkami.